Nepomucky Trojuhelnik-do piekła i z powrotem.
Wpisany przez fufufufek   
środa, 23 października 2013 17:05

 

 

Tegoroczna wizyta w Nepomuku to już nasze trzecia wyprawa na Nepomuckim Trójkącie.

Wcześniejsze starty bardzo nam przypadły do gustu więc polecaliśmy tę imprezę wśród naszych kolegów,co zaowocowało startem Roberta na Junaku, Kapcia na Hondzie CB500 oraz Jareckiego na jego błękitnej Suzuki. Pogoda dopisywała więc zapowiadał się ciepły i słoneczny weekend, jednak nikt z nas nie przypuszczał że wszyscy będziemy mieli tego słoneczka serdecznie dość. Temperatura w cieniu dochodziła do 40 stopni w cieniu, a na padoku ani jednego drzewka. Nic dziwnego że życie towarzyskie zaczynało się dopiero po zmroku. W ciągu dnia życie nam ratował basen znajdujący się obok padoku, nie przeszkadzała zimna woda pod prysznicem.

dsc03782.jpg - 325.87 Kb dsc03783.jpg - 323.41 Kb

 

 

Dotarliśmy na miejsce w czwartek w nocy, ciągnąc się konwojem: nasz wózek z przyczepą oraz Kapeć swoim zielonym  groszkiem. Droga zleciała nam dość szybko nie licząc chwilowego błądzenia po ulicach Pragi ( ale tak to jest jak się jednocześnie patrzy na drogowskazy, używa nawigacji oraz przegląda mapę) Robert swoim Bulikiem dotarł dopiero następnego dnia, tak samo jak Jarek.

dsc03784.jpg - 326.16 Kb dsc03785.jpg - 392.90 Kb

Rozstawiliśmy się wszyscy razem więc na padoku mieliśmy własny "polski" kącik. Piątek to tradycyjnie już czas na załatwienie formalności wpisowych oraz przeglądy techniczne. Wieczorem i do póżnego wieczora "nocne Polaków rozmowy" przerywane "telefonami" od Żołądkowej Gorzkiej ;-). Największe wzięcie miał jednak basen okupowany do póżnych godzin wieczornych, woda pochodziła pewnie z jakiegoś ujęcia głębinowego, bo miała dobrze poniżej 20 stopni.

dsc03786.jpg - 333.01 Kb dsc03787.jpg - 336.12 Kb

Stałym gościem jest też Tedi Wallach, jak zwykle narzekający na stan nawierzchni toru, ale i tak nigdu nie oszczędza swojego Nortona Manx. Obecny był też Stefan i Nicole z ESO i CZ Walter. Reszta zawodników to też stara, stała ekipa. Z nowości był piękny świeżo wyremontowany ESO z bardzo szybkim kierowcą.

dsc03788.jpg - 314.33 Kb dsc03789.jpg - 259.00 Kb

W sobotę rano pierwszy trening, temperatura nie do zniesienia, w kombinezonie sauna, pot leci nogawkami...

Dzięki bogu organizator wprowadził przyspieszone procedury startowe, aby oszczędzić maszyny oraz kierowców z których wielu wiekowo byliby utrapieniem dla naszego ZUSu. Trochę się obawiałem startu, bo w zeszłym roku tutaj też wywinąłem orła, ale było świetnie. Triumph i Szymon oczywiście jeszcze lepiej. Junak mimo upału też dawał radę.

dsc03790.jpg - 427.76 Kb dsc03791.jpg - 414.02 Kb

Niestety Jarka spotkała niemiła niespodzianka. Przeddzień startu odłączył akumulator do ładowania i przed treningiem zapomniał go z powrotem podłączyć. Ponieważ miał alternator, pchnięty motocykl zapalił, jednak po jednym okrążeniu stanął. Okazało się że cały prąd z alternatora poszedł w cewki zapłonowe, które po prostu się stopiły.

dsc03792.jpg - 385.02 Kb dsc03793.jpg - 367.00 Kb

Do drugiego treningu wyskakiwaliśmy wprost z basenu, szybko wkładamy kombinezony i na maszyny. Jechało się naprawdę dobrze mimo nieznośnego upału. Na zakrętach wirażowi powywieszali flagi ostrzegawcze "ślisko", asfalt topił się w wielu miejscach, a na dużym łuku spływał z pochyłości.

Po południu Szymon jako "wzięty" motocyklowy elektryk, pomagał w znalezieniu prądu w sajdzie Dr. Burzy. Operacja udała się praktycznie w ostatniej chwili przed wyjazdem na tor.

dsc03794.jpg - 395.37 Kb dsc03795.jpg - 317.98 Kb

Niedziela-upału ciąg dalszy. Tradycyjnie rano przejazdy pokazowe pięknych zabytkowych motocykli, póżniej wyścigi klasy Jawa Pionier, dla amatorsko przerabianych jawek 50cm. Naprawdę fajne widowisko, dwa lata temu ich starty odbywały się w ulewnym deszczu , ale nikt nie dawał za wygraną.

dsc03798.jpg - 340.75 Kb dsc03800.jpg - 426.21 Kb

Wszystkie klasy startowały inaczej niż zwykle, czyli z pracującymi silnikami, bez pchana na starcie. Ktoś mógłby tego nie wytrzymać, więc procedury startowe skrócono do niezbędnego minimum. Nasz start przebiegł bez niespodzianek, niespodzianką było to że obaj z Szymonem wylądowaliśmy na podium!

dsc03803.jpg - 329.30 Kb dsc03805.jpg - 297.09 Kb

Już bez stresu oglądaliśmy wyścigi pozostałych klas, w tym sajdów. Mimo upału nikt nie odpuszczał i ciągle było słychać pisk opon na rozgrzanym asfalcie. Bardzo ostro szli Ondriej z Robertem, którzy do tej pory nie mieli szczęścia ze względy na ciągłe usterki. Tym razem jechali rewelacyjnie......

W pewnej chwili powiedziałem do Szymona: -Zobacz, całe wyścigi w takich ciężkich warunkach i żadnych wypadków ani opóżnień........

Wyrzekłem to chyba w złą godzinę, bo chwile póżniej załopotały czerwone flagi i wyścig sajdkarów przerwano. Momentalnie ruszyła karetka pogotowia na sygnale. Zrobiło się zamieszanie i do końca nie wiadomo było co się stało.

dsc03809.jpg - 291.87 Kb dsc03813.jpg - 321.76 Kb

Początkowo miał byś wypadek dwóch sajdów, póżniej okazało się że tylko jeden. Niestety pechową załogą był Ondriej i Robert. Na prostej w lesie stracili panowanie nad zaprzęgiem i wypadli z toru prosto w drzewa. Straszna tragedia, były informacje że obaj zginęli na miejscu, jednak w drodze powrotnej do domu dowiedzieliśmy się że Robert przeżył, jednak w stanie śpiączki farmakologicznej leży w szpitalu.

 

Powrót do domu mimo udanej imprezy i miejsc na podium, mieliśmy milczący i nie najlepszych nastrojach. Jak to wiele razy wspominaliśmy: "w szachy nie gramy" więc takie ryzyko zawsze istnieje i każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę.

Mimo tego trudno być przygotowanym na takie zdarzenia.

 

 

Poprawiony: niedziela, 10 listopada 2013 20:19