Klasyczny Tor Poznań
Wpisany przez siwy   
czwartek, 21 listopada 2013 22:25

I na Torze Poznań coś można fajnego zrobić…

23-25 sierpnia podczas IV rundy WMMP odbyły się także poraz pierwszy w  Polsce wyścigi motocykli klasycznych. Z racji tego, że była pierwsza tego typu impreza w Polsce, jak można się domyślić, frekwencja nie była oszałamiająca, ale chyba najważniejsze, że coś drgnęło i udało się pościgać.  Organizator przewidział dwie klasy GP50 oraz classic któe ostatecznie zostały rozszerzone do GP 50 (motocykle klasy GP z lat ‘70 i ‘80 o pojemności do 50cm3), classic (motocykle wyprodukowane po roku 1970)  oraz oldtimer ( motocykle wyprodukowane do roku 1969) W klasie GP 50 można było zobaczyć w akcji takie motocyke jak Kreidler, Minarelli czy simson rs50. Domyślam się, że większośc z Was ma uśmiech na twarzach czytając to, no bo jak inaczej podsumować występy “motorowerów” na torze wyścigowym? Zapewniam widowisko było pierwszej klasy, a czasy osiągane przez bzyki kręcące się po 20 tyś obr/min były zbliżone do klasy Open 125 oraz tych gorszych z klasy Aprilla RSV 1000.

Klasa Gp 50 nawet w okresie swojej świetności nie była zbyt popularna w Polsce, także próżno szukać wśród startujących polsko brzmiących nazwisk, cała obsada przyjechała z Holandii, Niemiec oraz Serbii.

W tym miejscu należą się podziękowania dla naszych zagranicznych kolegów, bo wystarczyła wymiana kilku maili, aby pojawili się w Poznaniu. Classic i oldtimer to już tylko polskie nazwiska z jednym wyjątkiem ( yamaha rd 350 Harris). Zawodnicy tych klas “na co dzień” startują w mistrzostwach klasycznych motocykli wyścigowych w Czechcach. W porównaniu z czeskimi torami wytyczanych na drogach publicznych możliwość ścigania się na torze była miłą odmianą ( szeroko, równo jak na autostradzie, a przyczepność toru to marzenie nie osiągalne na zwykłych nawierzchniach dróg publicznych).  Coś drgnęło i okazało się, że można. Pozostało jeszcze kilka szczegółów regulaminowych do dopracowania, ale to już sprawa na zimę. Z punktu widzenia zawodnika należy wspomnieć, że aby wziąść udział w imprezie nie była wymagana licencja zawodnicza, wystarczyło mieć aktualne badania od lekarza sportowego, zdać certyfikat ze znajomości sygnalizacji obowiązującej na torze oraz opłacić wpisowe i ubezpieczenie.. Wszystko dzięki naszemu wyścigowemu koledze Taz’owi (yamaha rd 350 numer V21),  to jego wytrwałość i pozytywne nastawienie ze strony Polskiego Związku Motorowego oraz Automobilklubu Wielkopolskiego doprowadziły do stworzenia kategorii roboczo nazwanej classic. Nawiasem mówiąc wizyta holendrów to także jego robota. Reasumując było fajnie, pogoda dopisała, a wieczorem można było wypić piwko w  międzynarodowym towarzystwie. Oby tak dalej…

 

 

 

 

 

fot: jstrzelecka.pl

Poprawiony: czwartek, 21 listopada 2013 22:50